Baronowa Krzeszowska oskarża Helenę Stawską o kradzież lalki swojej zmarłej córki. Podczas procesu postanowiono rozpruć lalkę. W środku znaleziono logo sklepu Wokulskiego, co oczyściło Panią Stawską ze zarzutów
Izabela, której przyciągało piękno, wydawała się pusta w środku przez jej bezuczuciowość. Bawiła się uczuciami. Uważała, że wszystko się dzieje dla niej
Rzecki na początku i końcu powieści bawiąc się zabawkami mówiąc "Marionetki... Wszystko marionetki!... Zdaję im się, że robią co chcą, a robią tylko to, co im się każe sprężyna taka ślepa jak one". To pokazuje, że ludzie są niczym marionetki